Po długim nie-pisaniu i nie-odzywaniu się postanowiłem wznowić moją aktywność blogera (co za słowo..) rzeczy nieistotnych i, jak o jazzie i improwizacji mówi mój dobry znajomy, rzeczy o niskiej szkodliwości społecznej. Projekt, który zapowiadałem w marcu tego roku, mimo iż przeszedł fazę projektowania - powstała nawet strona internetowa - nie ujrzał światła dziennego, choć mam nadzieję, iż wrócę do niego w takiej czy innej formie. Mój zamiar okazał się być nieco zbyt ambitny i nie udało mi się do niego przekonać, ani zgromadzić wystarczającej liczby, piszących autorów. Forma bloga, mimo iż stricte subiektywna i nie-opiniotwórcza, ma tutaj przewagę działania natychmiastowego i niezależnego.
Zmianie ulega nazwa bloga, jak i powiązany z nią adres. Jazz Essence zastępuje wcześniejszego Improwizatora, a to dlatego, aby podkreślić tematykę, którą jestem najbardziej zainteresowany. Po dłuższym zastanowieniu postanowiłem nie poruszać tematów z pogranicza socjologii i kultury, nawet w zarysie improwizacyjnym, czyli takim, w jakim praktykował to Improwizator. Postanowiłem jednakże pozostawić archiwum wcześniejszego bloga i traktować moje przyszłe pisanie jako kontynuację podejmowanych wcześniej wątków. Zamierzam także poruszać tematy mi najbliższe, tzn te związane z kontrabasem, jak i kuchnią improwizacji. Zdając sobie sprawę, iż strona straci charakter ogólny, wyrażam nadzieję, iż nie zawiedzie tych, których przeciągnęła wcześniej..
Najbliższy wpis będzie poświęcony poszukiwaniu idealnego brzmienia i dążeniu do "dźwiękowej doskonałości", co bliskie z pewnością jest wszystkim praktykującym muzykom na świecie..
No comments:
Post a Comment